na rowerze do Czerska
09.08.2021
Będąc sam w Warszawie kilka dni postanowiłem zrobić coś jak na razie raczej nie wykonalnego w szerszym składzie i przejechać się na dłuższą wycieczkę rowerową - do Czerska. Wyruszyłem koło 11:00, trasą wzdłuż Wisły od mostu siekierkowskiego i po 3:10 h byłem na miejscu (~45 km i ~160 m w górę i w dół głównie po twardym, ale też trochę po szutrze, w tym momentami po niezłych dziurach). Przyznam, że już w tym momencie moje czworogłowe, jak też cztery litery, miały już nieco dość. Strome podjazdy do Góry Kalwarii i Czerska zrobiłem już na piechotę. Wróciłem przez Konstancin-Jeziornę, trasą dosyć autorską i nie bez trudności nawigacyjnych w kilku miejscach (szlaki są paskudnie słabo oznaczone, a zapomniałem przez noc naładować baterię smartfona do pełna; miałem też mapę papierową, ale wydaną z kilkanaście lat temu). W konsekwencji odległość (i wysokość) wyszła mniej-więcej taka sama jak do Czerska (podłoża też były urozmaicone, w tym ~2 km kopania się w niezłym piachu - dobrze, że wcześniej w nocy padało), tyle że na zbułowanych nogach (za to z mniejszą liczbą przystanków) zajęło mi to 3:20. W domu byłem koło 18:15. |
Nawigacja:
../ powrót do menu głównegoNawigacja:
../ powrót do menu głównego
© Tomek Żółtak 2008-2010 |