W czwartek pogoda miała być kiepska - choć ostatecznie opadem raczej tylko groziło, więc podjęliśmy próbę zwiedzenia elektrowni wodnej w Niedzicy - niestety zakończonej niepowodzeniem (nie było od kogo kupić biletów) - oraz udaliśmy się w odwiedziny do Chęcińskich - znajomych z Chatki, ze studenckich czasów, którzy coś z 10 lat temu przenieśli się z Warszawy w Beskid Wyspowy (prawie Gorce), a konkretnie do wsi Zbludza (rodzina Dorotki jest generalnie z tamtych stron). Trochę pogadaliśmy, trochę pomuzykowaliśmy, było bardzo miło. Julcia mogła spróbować swoich sił na ukulele.