przełom Hornadu
16.06.2022
Zaczęliśmy dosyć ambitnie, robiąc cały przełom Hornadu z Podlesoka do Čingova, a potem powrót górą, żółtym szlakiem. W sumie 23,2 km i 400-450 m w górę i w dół, skupione prawie wyłącznie w części powrotnej (wzdłuż samego Hornadu buja się co prawda całkiem sporo, ale o parę metrów w górę i w dół, więc nie odkłada mi się to na zliczaniu zmian wysokości). 8:35 h pracy (i pomniejszych odpoczynków) + 1:20 przerwy obiadowej. Wystartowaliśmy trochę po 8:00, przed 10:30 zrobiliśmy zachodnią część do Letanovskiego Młyna (nie napotykając po drodze nikogo; zresztą na Słowacji nie mają wolnego w Boże Ciało) i po krótkim postoju na jedzonko (i znalezienie szlaku) ruszyliśmy do Čingova, gdzie dotarliśmy około 12:20. Tam zrobiliśmy sobie solidną, prawie półtoragodzinną przerwę na obiad i masaż nóg Ani. Przełom Hornadu bardzo malowniczy, zwłaszcza w zachodniej części, bo bliżej Čingova, za doliną Bielego Potoku szlak oddala się od rzeki i robi się nieco autostradowy. Dużo łażenia po platformach nad nurtem. W kilku miejscach trzeba się porządnie trzymać łańcucha, bo skała trochę wyważa. Poza tym klimat trochę jak z rezerwatu buków w Sierakowie :) Koło 13:40 ruszyliśmy z powrotem, w około 40 minut wchodząc na Tomášovský výhľad (~150 m w górę). Tam Anię dopadł mały kryzys energetyczny (hamburger był dobry, ale jednak trochę ciężkostarwny), więc mieliśmy około 20 minut odsapu. Koło 14:40 ruszyliśmy dalej, chwilę przed 16:00 docierając do Letanovskiego Młyna. W ciągu kwadransa wygrzebaliśmy się 70 m w górę na grzbiet i podążaliśmy dalej w kierunku Zielonej Góry, która wymagała jeszcze kolejnych ~70 m momentami ostrego podejścia (a potem zejścia). Na mapie na Zielonej Górze oznaczone są ruiny zamku, ale po dojściu na miejsce wyczytaliśmy na tablicy, że i owszem, ślady grodzisk datują się tam od ery kamienia łupanego, ale co do zamku, to w XIII w. pewien szlachcic zaczął go budować, ale nigdy nie skończył. Potem jeszcze w XV w. urządzili tam sobie obóz husyci (w ramach wyprawiania się na ziemie swoich przeciwników polityczno-religijnych), ale od czasu jak ich stamtąd przegnano, to już tylko rośnie tam las. Podsumowując, ruiny to tam może widać na lidarze. Przed 17:50 dotarliśmy z powrotem na początek przełomu i po jakichś 20 minutach byliśmy z powrotem na kwaterze. |
Nawigacja:
../ powrót do menu głównegoNawigacja:
../ powrót do menu głównego
© Tomek Żółtak 2008-2010 |