Ta strona wykorzystuje pliki "cookies" (ciasteczek) do tworzenia statystyk odwiedzin. Strona nie zbiera informacji identyfikujących użytkowników.
Superferrata Dachstein 16.07.2018

Prognozy pogody były umiarkowanie optymistyczne, więc wyruszyliśmy z Austria Hutte o 5:55 (jak na schron II kategorii nieprzyzwoicie wcześnie). Około 7:10 byliśmy pod Anną (której chwilę szukaliśmy, bo ścieżka zaprowadziła nas nieco za daleko, pod jakąś drogę wspinaczkową). Anna poszła sprawnie i miło, więc uderzyliśmy pod Jahanna. W kluczowym miejscu (D/E) postanowiliśmy jednak trochę oszukać i zrobić je bez plecaków (z perspektywy czasu wydaje się, że powinniśmy dać radę i z nimi na plecach), na co zeszło nam trochę czasu (ale za to Mateusz mógł poćwiczyć prace linowe). Początek był nieco mokry, ale szybko zrobiło się sucho.

Po studiowaniu topo trochę bałem się długiego filara C/D, ale wyjąwszy ze dwa pojedyncze ruchy był tak obity prętami, że nie sprawiał właściwie żadnych trudności technicznych. W związku z tym również tempo można sobie było na nim dostosować do możliwości i mogłem windować w górę moje 100 kg nie narażając się na zasapanie. Na samym końcu ferraty był jeszcze śliczny trawersik z jednym dobrze psychicznym przepięciem (technicznie bezpiecznym, ale wymagającym powieszenia tyłkiem nad przepaścią opadającą do podnóża Sudwandu - aczkolwiek przy pogodzie, jaka się nam trafiła, aż tak daleko nie było widać).

Trochę się tymi w sumie 900 m Anny i Johanna zmęczyłem, ale pod Dachsteinwarte byliśmy koło 12:10, a więc w całkiem przyzwoitym czasie. Ponieważ pogoda była stabilna (stabilnie w chmurach, ale bez zagrożenia burzą, czy innymi gwałtownymi zjawiskami), a na drodze do zwieńczenia dzieła brak już było obiektywnych trudności, postanowiliśmy wygrzebać się na Hoher Dachstein. Zajęło mi to jeszcze 1:15 (bez rewelacji, ale i bez tragedii; Mateusz śmignął w 20 minut krócej) i około 13:25 zakończyliśmy superferratę (łączny czas 6:15 był bliski dolnemu oszacowaniu topo z bergsteigen.com, które mówi o 6-7 h; biorąc pod uwagę moją masę, całkiem nieźle).

W porównaniu do wycieczki sprzed 2 lat lodowiec Dachstein był już tym razem wyraźnie "zużyty" (co prawda w tym roku byliśmy 2 tygodnie później) i w ogóle widać, że jest go coraz mniej. Trawers pod Hoher Gjaidsteinem pozwalała jednak wciąż uniknąć strefy firnu i gładko ze śniegu wejść w płytę. Po 10 h akcji dachsteińska płyta i gruz słabo robiły mi na tempo, ale do Simony doczłapałem przed 17:00, jeszcze kawał czasu przed porą wydawania obiadu.

~1500 m podejść (w tym 1200 m w ferratach) i ~800 m zejść; ~11 km; 11 h akcji (5:55-16:55)

Nawigacja:

../ powrót do menu głównego
P7150767.JPG
w niedzielę po południu meldujemy się pod dolną stacją kolejki
P7150769.JPG
prognoza pogody jest dobra ;)
P7160770.JPG
o 5:55 ruszamy spod Austria Hutte
P7160774.JPG
Sudwand Hutte
P7160777.JPG
tą ścianą w środku kadru idzie ferrata Anna
P7160788.JPG
górna, graniowa część Anny
P7160789.JPG
podejście pod Johanna
P7160793.JPG
trudność dnia
P7160794.JPG
patenty z wciąganiem plecaków
P7160796.JPG
trudność dnia w widoku z góry
P7160801.JPG
pierwszy Rastplatz - doganiamy chmury
P7160804.JPG
inny amator superferraty
P7160806.JPG
księga przejść na drugim Rastplatzu
P7160814.JPG
Suddwand
P7160816.JPG
u końca Johanna
P7160819.JPG
nowe Dachsteinwarte w budowie
P7160827.JPG
Hoher Dachstein (6:15 od początku Anny)
P7160831.JPG
widok na północ w dół lodowca, ku Simony Hutte
P7160832.JPG
widok na wschód wzdłuż grani
P7160836.JPG
coraz mniej lodowca...
P7160852.JPG
strefa firnu
P7160865.JPG
Hoher Dachstein (w chmurach)

Nawigacja:

../ powrót do menu głównego
Poprawny CSS! Valid XHTML 1.1 Strict powered by PHP
© Tomek Żółtak 2008-2010
mój mail